Okres bezkrytycznego podejścia władz publicznych do występowania deficytu budżetowego oraz narastania długu publicznego, podbudowany teoretycznie przez koncepcję interwencjonizmu państwowego, mija bezpowrotnie. Rządy wielu krajów uświadamiają sobie skutki zadłużenia publicznego oraz spirali deficytu budżetowego i długu publicznego. Spirala ta polega na tym, że obsługa długu publicznego wymusza coraz większe pożyczki, a to nie tylko uniemożliwia zrównoważenie budżetu, lecz także prowadzi do sytuacji, w której deficyt budżetowy wymyka się spod kontroli państwa. Stąd też władze publiczne stoją wobec dylematu: podnosić podatki, pożyczać czy dokonywać cięć w wydatkach budżetowych. Wiele wątpliwości mają także podmioty pożyczające państwu i władzom samorządowym. Najważniejsza wątpliwość powstająca u pożyczkodawców jest związana z kardynalnym pytaniem: czy opłaca się pożyczać władzom publicznym?
O wyborze instrumentów, jakie można wykorzystać w procesie zaciągania pożyczek, decydują konkretne warunki historyczne. Dobrym tego przykładem jest Polska. W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. pojawił się dramatyczny brak środków w budżecie państwa. Wynikał m.in. z wprowadzenia niższych podatków w porównaniu z podatkami płaconymi w czasach zaboru. W tym kontekście pojawiły się niezwykle sprzyjające psychologicznie warunki do podniesienia podatków, gdyż – jak pisze R. Rybarski – „nie powinno się płacić własnemu państwu mniej, niż się płaciło obcym”2.
Bardziej szczegółowe rozważania dotyczące dylematów, przed jakimi stoją władze publiczne, przeprowadzę na podstawie porównania podatku i pożyczki jako potencjalnych sposobów zaspokojenia popytu władz publicznych na pieniądz. Różnice między podatkiem a pożyczką przedstawia tablica 13.
Leave a reply